Zdarte gardło, dziki pląs, szalony uśmiech na twarzy. Ludzie wokół uśmiechają się do dziecka usypiającego w nosidle przy dźwiękach "Krwi z szafy". Ja pod samą sceną, czuję, jak muzyka huczy pomiędzy nami, jak serce dostosowuje do niej rytm. P. z Tymonem zostali na małej scenie - młody już dawno śpi w wózku.
Jestem tu.
Już wiem jak wygląda od wewnątrz ta dzika euforia, która pozwala ludziom zapomnieć o tremie i razem z zespołem zaśpiewać kawałek do mikrofonu. Grabaż dwa metry ode mnie. Barierki nie mają znaczenia. Patrzę oczami akolitki, zanurzona w każdym dźwięku. Dziś mogłabym przejść przez ogień.
Reporterka robi fotki publiczności i na chwilę dębieje widząc mnie z nosidełkiem. Jestem w idealnym miejscu i idealnym czasie. W poniedziałek będę szukać swojej twarzy na zdjęciach w miejscowej gazecie - czy twarz oddaje ogrom emocji?
Powrót na małą scenę boli niemal fizycznie, ale po chwili doceniam miejsce, w którym mogę "tańczyć" z Agnieszką śpiącą w chuście i drzeć się wraz ze znajomymi.
Przeżywam cała sobą. Jedynie z początków koncertu mam cztery mocno niewyraźne, robione telefonem zdjęcia sceny. Rzecz bez znaczenia, bo wiem, że ten koncert będę w stanie przywołać za pięć dziesięć, czy dwadzieścia lat, bez żadnych wspomagaczy.
Mało!
Chcę więcej!
boże.....jak ci zazdroszcze. prawie nigdzie nie wychodzę prawie nigdzie nie bywamn bo albo nie mam siły albo nie mam czasu. koszty bycia matką na etacie. godzacą prace i macierzyństwo...wyprutą i niemającą czasu na jakąkolwiek rozrywkę. ;)
OdpowiedzUsuńchciałąbym choć na chwilę choć na jeden dzień być takim wolnym ptakiem i móc gdzieś zaszaleć jakoś
To tak idealnie wygląda z daleka ;) Prawda jest taka, ze na ten koncert poszliśmy tylko dlatego, ze odbywał się dziesięć minut spacer4kiem od naszego mieszkania. Inaczej małżonek szanowny by nie miał siły (człowiek pracujący) a ja sama z dwójką dzieci nie dałabym rady.
UsuńWow, Kochana! Masz moc.
OdpowiedzUsuńNa jakiś czas nawet podwójną :)))
Usuńno i o to chodzi w życiu:) ciesze się że się wyszalałaś a że z dziećmi a kto powiedział że z dziećmi się nie da:*
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze się da. Po prostu trzeba męża zaangażować i wykazać się odrobiną uporu. No i mieć blisko do atrakcji ;)
UsuńŁooo zazdroszczę *-* Sama bym się chętnie wybrała i nawet młodocianego bym zabrała :)
OdpowiedzUsuńScena wygląda cokolwiek znajomo :))) Bosz, jak ja dawno na koncercie nie byłam... ostatnio dwa lata temu - z Luśką w chuście chłonęłam górkowe reagge :D
OdpowiedzUsuńMatko Strzygo, jak ja Ci zazdroszczę...
OdpowiedzUsuń