Ja.
Moja Mama nie.
Moja Mama, której dwadzieścia trzy lat wcześniej babcia zabroniła pójść za głosem intuicji "bo krawcowa, to niewdzięczny zawód". Która wielokrotnie mówiła, że żałuje posłuszeństwa. Która dziś, jak na ironię, zarabia szyciem.
"Chcesz spędzić życie jako kuchta?! Powinnaś iść na studia! Stać Cię na więcej!" - krzyczała, a ja wiedziałam, że wcale nie.
Moja Mama, której dwadzieścia trzy lat wcześniej babcia zabroniła pójść za głosem intuicji "bo krawcowa, to niewdzięczny zawód". Która wielokrotnie mówiła, że żałuje posłuszeństwa. Która dziś, jak na ironię, zarabia szyciem.
"Chcesz spędzić życie jako kuchta?! Powinnaś iść na studia! Stać Cię na więcej!" - krzyczała, a ja wiedziałam, że wcale nie.
Zgodnie z jej "życzeniem" zrobiłam liceum. Nie poszłam na studia. Nie czułam takiej potrzeby sześć lat temu i nie czuję jej dzisiaj. Nie pracuję jako "kuchta", ale pasję do gotowania (popatrz, intuicjo) rozwijam we własnej, domowej kuchni.
Tak, wiem, że chciała dobrze. Wszystkie chcemy, żeby nasze dzieci miały łatwiej i lepiej, niż my.
Moja babcia, która wiodła życie krawcowej (wiecie, jak trudne bywa dogadanie się z klientem?), chciała tego dla swojej córki. Moja mama, której gotowanie kojarzy się z organizowaniem imprez rodzinnych, podczas których ona urobi się po łokcie, a reszta będzie się gościć, chciała tego dla mnie.
Dziecko na zawsze pozostanie ofiarą doświadczeń swoich rodziców. Jeśli ułoży nam się dobrze, będziemy chcieli, by podążało tą samą ścieżką. Nie z pychy, lecz dlatego, że wydaje się nam ona bezpieczna i dobra. Jeśli życie rzuci nam kłody pod nogi, będziemy popychać je w inną stronę, bo przecież nasza droga była niewdzięczna i zła.
Agnieszka nie ma jeszcze pół roku, a ja drżę nad jej złamanym za lat kilkanaście sercem. Zastanawiam się ilu drani spotka. Czy będzie dość silna, by zawsze trzymać głowę wysoko. Martwię się na zapas, czy nauczę się być dla niej wsparciem. Moja miłość naznaczona jest troska i strachem, bo na własnej ścieżce nie raz się potknęłam.
Zabawne, bo zanim zostałam matką, matką córki, zarzekałam się, że ja nie będę przenosić własnych ambicji i lęków na dziecko. Że pozwolę mu wybierać tak, jak zechce. Obecnie nadal zamierzam, ale zdaję sobie sprawę, że będzie to dla mnie trudne.
A Wy?
Zabawne, bo zanim zostałam matką, matką córki, zarzekałam się, że ja nie będę przenosić własnych ambicji i lęków na dziecko. Że pozwolę mu wybierać tak, jak zechce. Obecnie nadal zamierzam, ale zdaję sobie sprawę, że będzie to dla mnie trudne.
A Wy?