...JA GO PRZECZOŁGAM!
Plan był taki, że będziemy chodzić po osiedlu, polach i pobliskim zamku, dopóki nie zacznie błagać, żebyśmy wrócili do domu.
Próbowaliście tego kiedyś?
W efekcie o litość zaczęły błagać kolejno: moje nogi, mój kręgosłup, moje gardło (od nawoływania - zatrzymywał się przecież przy każdej trawce). Na szczęście w spacerze dzielnie towarzyszyła nam, dwa lata starsza od Tymona, Ola oraz jej babcia. Zagłuszałam, więc zmęczenie materiału konwersacją, a Tymon, zamiast gadać non stop do mnie - gadał non stop do (prawie)rówieśniczki.
No, prawie.
Oprócz gadania obsypywali się trawą, kwiatami, dmuchawcami i... piaskiem.
Plan był taki, że będziemy chodzić po osiedlu, polach i pobliskim zamku, dopóki nie zacznie błagać, żebyśmy wrócili do domu.
Próbowaliście tego kiedyś?
W efekcie o litość zaczęły błagać kolejno: moje nogi, mój kręgosłup, moje gardło (od nawoływania - zatrzymywał się przecież przy każdej trawce). Na szczęście w spacerze dzielnie towarzyszyła nam, dwa lata starsza od Tymona, Ola oraz jej babcia. Zagłuszałam, więc zmęczenie materiału konwersacją, a Tymon, zamiast gadać non stop do mnie - gadał non stop do (prawie)rówieśniczki.
No, prawie.
Oprócz gadania obsypywali się trawą, kwiatami, dmuchawcami i... piaskiem.
I kto tu kogo przeczołgał matko? XD
OdpowiedzUsuńTak, próbowałam... Trzeba było spytać przed eksperymentem :) Bo... dzieci są nie do zdarcia :) A nawet jeśli podczas zakupów (tych niezbędnych jak buty/kurtka) jęczą, że już siły nie mają, to przy najbliższym placu zabaw przechodzą turbo regenerację :)
OdpowiedzUsuńTradycyjne wybieganie dzieci przed snem to nasz punkt obowiązkowy dnia :P
OdpowiedzUsuń