"JavaScriptSDK"

niedziela, 22 kwietnia 2012

Sweet Home Alabama

Potrzebuję ich.

Tak po prostu, jak powietrza.

Obecność, bliskość Pana Taty.
Uśmiechy i piski Tymona.
Zapach płynu do płukania tkanin i wiatru, gdy otworzę drzwi na balkon.

Spełnione marzenie, które czasem daje kopa w tyłek.

***

Nie rozumiem, jak mogłam żyć inaczej, z dnia na dzień, bez planów, bez oparcia.
Budzić się we własnym (pustym) łóżku, mieszkać sama (samotna) i nie mieć zobowiązań (sensu istnienia).

środa, 11 kwietnia 2012

Detoks

No dobrze... Trochę tęsknię...
Trochę więcej niż trochę, bo już kupiłam bilet na sobotę, żeby poczuć się bliżej Taty.
I szlag mnie trafia, że nie dzwoni. I że tak mało pisze.

Mimo wszystko będę się upierać, że pozostanie u Dziadków tydzień dłużej niż Tata było zasadne, potrzebne i dobre.

***

A Tymon rośnie i zaskakuje...

Nauczyliśmy się chwytać grzechotki i nimi potrząsać, od trzech dni próbujemy się podnosić z pozycji na pleckach (tzn. napinamy mięśnie karku, żeby unieść główkę i podkulamy nóżki, bo wtedy lepiej nam idzie), a dodatkowo dzisiaj pierwszy raz władowaliśmy do buzi grzechotkę (niesmaczna była i twarda jakaś).

Skończyły się czasy wygodnego noszenia - teraz chcemy wszystko zobaczyć, wiercimy się, podnosimy głowę, odpychamy rączkami i nóżkami, napinamy się i ogólnie robimy wszystko by jak najdokładniej obejrzeć otaczający nas świat ;)

***

Wujek Karol czyta Kokoszkę Smakoszkę

Złapałem! Widzisz, Ciociu?

Ta wredna okularnica to moja siostra. Jak ją spotkacie na ulicy, to możecie odstrzelić ;)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Uppps...

Strzyga: Kochanie. Ty MUSISZ schudnąć. Ty masz 10 kilo nadwagi! Musisz zgubić to 10 kilo...
Pan Tata: A Ty to 10 centymetrów.

Obraziłam się śmiertelnie.
Jak można wypomnieć kobiecie 10 centymetrów w 2 miesiące i 17 dni po porodzie.
Ciastko, pomarańcza i biała kiełbasa na pocieszenie.

***

No dobra. Nie mam wcięcia w talii.
I mam to w dupie (akurat tam mi nie przybyło).
Poza tym Babcia Ela mówi, że tych 10 centymetrów już nie zgubię, bo to trwały dodatek po ciąży

***

W sumie kto powiedział, że ćwiczenia są złe (są, są, są...)

***

Hula hop.

Aha...

JA NIE ZGUBIĘ?!

piątek, 6 kwietnia 2012

Tell me about yourself award

Zostałam zaproszona do zabawy, co mile połechtało mą próżność i dało pretekst do nieskrępowanego uzewnętrzniania się przed światem. Dzisiaj:



1. Umieszczam link do Doroty, której zawdzięczam udział w grze.
2. Zamieszczam logo zabawy (powyżej)
3. W siedmiu zdaniach opowiadam o sobie:

  • jestem egocentryczką i możliwość opowiadania o sobie daje mi niebywałą frajdę, a możliwość opowiadania o sobie na czyjeś życzenie sprawia, że jestem na skraju szaleństwa z radości ;)
  • nie umiem żyć bez słodyczy, Taty i Tymona, a dawniej (czyli przed Tymonem) nie umiałam też żyć bez komputera.
  • nie lubię zostawać sama w domu - jakoś bezpieczniej czuję się, mając towarzystwo
  • jestem niebywałym leniem i raczej nie wezmę się za nic "nieprzyjemnego" (np. prasowanie), jeśli nie będę NAPRAWDĘ musiała.
  • nie cierpię ćwiczyć, choć skakanie na skakance całkiem nieźle mnie odpręża, a jednym z cichych marzeń jest rura do tańca zamontowana gdzieś w mieszkaniu, żebym mogła się wyżyć nie doprowadzając otoczenia do rozpaczy lub szewskiej pasji (jestem choleryczką i gdy coś idzie nie tak Pan Tata ma ciężkie życie)
  • moje marzenia spełniają się przypadkiem, bo jestem zbytnim obibokiem, żeby wziąć się konkretnie do roboty i zacząć je spełniać systematycznie.
  • nie znoszę tulipanów - w czym nie zgadzam się z Panem Tatą, który je uwielbia i chcąc zrobić mi miło przynosi bukiecik paskudztwa w prezencie...
4. Zapraszam do zabawy:

  • Free Spirit
  • Bajkę
  • Szu
  • Kobietę na szpilkach
  • Świeczkę
Reszta moich znajomych blogerek niestety już była... Jakaś mało towarzyska jestem chyba ;)