piątek, 9 maja 2014
Rok po roku
- Agutku! Agulinku! Aguśku!- woła Tymon, biegając po pokoju. Za nim zasuwa na krótkich nóżkach adresatka tych wrzasków.
- Ba! Babaa! Ma! - pokrzykuje.
Śmiech, rwetes, rejwach.
On biegnie do kuchni - ona za nim. Gdy Tymon wraca, chowa się za drzwiami i wygląda, czy ją zauważy. Pokładają się na podłodze i turlają po sobie, a jedyną osobą która czuje przerażenie (a jak ją za mocno przygniecie?) i ma ochotę przerwać tę zabawę, jestem ja.
A ja, głupia, się bałam.
Braku porozumienia, rywalizacji, żalu Tymona i krzywdy Agnieszki.
Tymczasem z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej. Teraz, gdy Agnieszka ma już ponad dziesięć miesięcy, Tymon zaczyna odkrywać w niej kompana zabaw. Owszem, wymagają kontroli, bo próby przytulenia zazwyczaj kończą się przewróceniem siostry, a turlanie się po podłodze mimo wszystko bywa wstępem do płaczu Aguszki. Płaczu, który po dwudziestu sekundach przechodzi w śmiech.
Za rok pewnie będę mogła nawet zostawić ich na pięć minut samych i zrobić sobie w spokoju herbatę i kanapkę.
Jak myślicie? ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Słodziaki :]
OdpowiedzUsuńmożna powiedzieć, że najgorsze za Tobą. póki nie podrosną i nie zacznie się walka płci (i pięści) :)
OdpowiedzUsuń:) fajnie macie wiesz, jednak to prawda że najgorzej jest na początku potem same plusy:* Siostra mojego męża też tak miała dwóch synków na początku to był istny armagedon i dwa całkiem różne charaktery teraz chłopaki mają po 10-9 lat i jest super:)
OdpowiedzUsuńEh, słodko...
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja nigdy nie chciałam mieć dzieci rok po roku? Mimo, że sama właśnie jestem z takiego układu bratersko-siostrzanego i zawsze miałam super kontakt z bratem. Także, teraz, po latach, zastanawiam się skąd we mnie aż taka awersja do ta małej różnicy wieku. Zawsze byłam przekonana, że to fizyczne i psychiczne samobójstwo dla matki... No i byłam głęboko przekonana, że znacznie fajniej zatęsknić za czasem ciąży, za maluszkiem.... Że rok po roku, to nie będzie już smakowało tak samo itd.
No i teraz, z doświadczenia, powiem tak- w naszym przypadku te ponad 6lat różnicy wcale nie wyszła nam na dobre. Obie moje dziewczyny mnie potrzebują, ale każda w inny sposób. Próbuje temu sprostać, z rezultatem, że czasami ani nie poświęcę czasu młodszej, ani starszej, bo to dwa kosmosy. Nawet na spacerze (co oczywiste) każda chce robić co innego i każda może robić co innego. Tyle, że ja się nie rozdwoję :( Jedyny plus to taki, że faktycznie- zatęskniłam za ciążą i było świetnie po takim czasie znów ją przejść, rozkoszować się tym stanem. Tyle, że to 9 krótkich miesięcy, a przed nami? Ileś tam lat wychowania dzieci, które jednak długo jeszcze więcej będzie dzielić niż łączyć...
Ja też nie chciałam. Ja chciałam mieć pięć lat różnicy :)
UsuńWłaśnie w najprzyjemniejszy sposób obalasz mi mit "zdrowej różnicy wieku" :) Co prawda ja chcę jeszcze poczekać, ale dobrze wiedzieć, że to może tak dobrze działać :D
OdpowiedzUsuńNo i trzymam kciuki by to zostawienie spokojne na 5 minut stało się realne jak najszybciej ;)
U mnie było 1,5 roku różnicy. Wydłubywałam siostrze oczka heh :-p Za nic nie chciałam pogodzić się z losem, że przestałam być jedynaczką.
OdpowiedzUsuńZ kolei moja prawie 3 latka prawie się przyzwyczaiła- co nie znaczy, że nie mam scen zazdrości w dom :) Im mniejsza różnica, tym lepiej. Odchować i wio :)