Następnie standardowe jęczenie, że nie mam się w co ubrać. Wymarzona sukienka, okay, dobra rozmiarowo, śliczna i nadająca się dla matki karmiącej (taaaaki dekolt). Tylko jeden minus - można pod nią założyć jedynie bieliznę, a u mnie takie bieganie zimą kończy sie problemami zdrowotnymi.
Potem już tylko lepiej.
Jednak nie szłam nago, dzieci miały dobre humory, śledzie zniknęły ze stołu jako pierwsze, takie były dobre, towarzystwo wyborne, tańce, hulanki, swawole.
I Tymon mi pierwszy raz miłość wyznał. Tuż przed północą.
Spać poszłam dopiero, gdy ziewałam co drugie słowo, a rano dzieci jak nigdy pozwoliły mi pospać do dziewiątej. Mała rzecz, a cieszy.
Zresztą, cały dzień był pełen takich małych rzeczy.
Kawa z ekspresu, genialna zapiekanka, "poranne" rozmowy, sympatyczny taksówkarz, trzygodzinna drzemka Tymona po powrocie do domu, "Doctor Who" (nadrabiam, dwa sezony za mną), jajecznica z szynką i cebulą... Jednak nic nie przebije Tymona i jego noworocznego tańca połamańca:
mój był przed tvn w nieśmietrelnym dresie...dzieci dotrwały do toastu....potem padliśmy wszyscy.
OdpowiedzUsuńdobrze że nie włączyłam polsatu...przy babci Maryli zeszłabym na zawał;)
Ja Sylwestra spędziłam oglądając "Grease" (1 i 2). Alek padł po 22, a my dzielnie wytrwaliśmy do 2 w nocy :)
OdpowiedzUsuńA taniec - genialny - gdzie można się go nauczyć? Tymon daje lekcje?
Odtwarzaj Aga, aż się nauczysz :) No boski jest!
UsuńA wiesz, że śledzie w cieście to i ja uwielbiam?! I mogłabym się nawet poparzyć.
Miło czytać, że tak fajnie zaczęliście ten rok. I niech się tak wiedzie każdego dnia!
Tymon wymiata:) ciesze się ze tak miło spędziłaś czas a co to za serial?? nigdy nie słyszałam ???
OdpowiedzUsuńScience-fiction. Jest jedyny w swoim rodzaju, trzeba się z nim przegryźć. Ja oglądam na razie tylko nowe serie (czyli sezony od 2005 roku), ale ogólnie powstał już w 1963 roku. Pierwszy sezon oglądałam pół na siłę, pół wyczekując. Drugi już z ewidentną przyjemnością. http://pl.wikipedia.org/wiki/Doctor_Who
Usuńpod linkiem więcej info :)
A co do Twojego komentarza u mnie...
OdpowiedzUsuńWiesz, u Lilki to nawet nie był kaszel, raczej takie pokasływanie, i tak jak napisałam góra trzy razy... nie rzęziło Jej także, ani nie "grało" jak to czasami można usłyszeć podczas infekcji, także diagnoza lekarza, to był dla mnie szok. Do teraz nie mogę się otrząsnąć, jak myślę, że chciałam dzwonić do Niego po Nowym Roku, bo byłam pewna, że zęby Jej tak dają w kość, że aż gorączkuje w nocy (bo w dzień nie miała w ogóle temperatury)... Masakra.
Najważniejsze, że zadzwoniłaś o czasie i jest już na lekach.
UsuńOstatnio trafiłam na bloga Mamy, która którejś nocy obudziła się zupełnie w nie swoim rytmie i zupełnie inaczej niż miała w zwyczaju postanowiła nakarmić synka przez sen. Nie oddychał, był siny. Gdyby się nie zbudziła rano miałaby martwe dziecko...
Mamy jakiś szósty, który pozwala nam wyczuć niebezpieczeństwo.
Przecież wtedy, gdy Tymon zaczął się dusić ja też miałam rano iść z nim do lekarza, a na noc dać tylko te leki co zawsze...
Piękne wyznanie miłośne w nowy rok. :)
OdpowiedzUsuńkochany Tymon ! :) :) :) ile on już ma ?
OdpowiedzUsuń21 stycznia, w dzień babci, skończy dwa lata.
Usuń