Wiosna pod koniec lutego. Jakby tego było mało do pełni szczęścia - w niedzielę, gdy P. nie pracuje. Wykopałam go więc z łóżka i wioo, na pola, na spacerek.
Przy okazji Tymon zapoznał się z okoliczną fauną (ptaki i bezpański pies, którego jakiś czas temu próbował przygarnąć Szwagier) i florą ( suchy badyl na środku drogi).
T: Cio to?
S: Gawron.
T (radośnie): Gagon! Widzie go!
Próbuję hamować śmiech. Tymon rusza za nami, po chwili odwraca się do gawrona.
T: No, choć!
W tym momencie już parskam śmiechem. Tymon podbiega do mnie.
T: Cio sie śtało, mamo?
S: Nic, Synku, mama się cieszy...
Agnieszka cały spacer przespała...
Zastanawia mnie "ułożenie" mojego dziecka. Inne znane mi dwulatki wykorzystują każdą szansę na ucieczkę. Jeśli tylko nie trzyma się ich mocno za rękę, lub zapiętych w wózku, to uciekają gdzie je wzrok poniesie. Tymon nie. Tymon statecznie maszeruje, lekko szurając bucikami.
Do tego co kilka kroków zatrzymuje się i pyta słodziutkim, piskliwym głosikiem: "Dzie jeśteś, Tymusiu?"
Może to kwestia nieobeznania z tematem? W końcu ostatnie miesiące spędzał albo w domu, albo w wózku? A tu droga, polna, nierówna. Trawy jakieś wyschnięte, patyki na drodze, kamienie...
W każdym razi na odrobinę szaleństwa (zejście z chodnika na trawnik) pozwolił sobie dopiero gdy już wracaliśmy do domu.
Do tego co kilka kroków zatrzymuje się i pyta słodziutkim, piskliwym głosikiem: "Dzie jeśteś, Tymusiu?"
Może to kwestia nieobeznania z tematem? W końcu ostatnie miesiące spędzał albo w domu, albo w wózku? A tu droga, polna, nierówna. Trawy jakieś wyschnięte, patyki na drodze, kamienie...
W każdym razi na odrobinę szaleństwa (zejście z chodnika na trawnik) pozwolił sobie dopiero gdy już wracaliśmy do domu.
"Tata uuuciek, Mamo."
Wcale nie jest łatwo nakłonić dwulatka by do Ciebie PRZYBIEGŁ...
""Guzik, mamo. Duźy guzik, tak?"
Na chwilę obecną, ja niecierpliwie czekam na kolejną słoneczną niedzielę, a P. niecierpliwie czeka na deszczową niedzielę, którą pozwolę mu przespać, nie wymagając jakiś spacerów... ;)
Tak...my tez korzystamy z tej pięknej pogody :) Kto by pomyślał, że o tej porze taka "wiosna" nas czeka ! Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńPrawda? :)
Usuńale jesteś chuda!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńfajny spacerek:)
Oby jak najwięcej takich
Usuńu mnie choć pięknie....lodowato zimno.
OdpowiedzUsuńswoich zdjęć już chyba nigdy nie zamieszczę. za stara jestem
Wiesz, są i blogi pań po 50-tce (i to nie żytniej) opatrzone zdjęciami ;)
UsuńKobieto... zdradź mi sekret swojej figury!
OdpowiedzUsuńA spacerki popieram - wiosna pełną gębą, to trzeba korzystać :)
Dobre geny, po mamusi ;)
UsuńUlalala Mamuśka, normalnie szał!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę figury!
U nas też tak pięknie dzisiaj.
Oby już taka pogoda została :)
UsuńA ja tu zgrzytam zębami, bo taka piękna wiosna, panie! a zapalone dziecię w domu siedzieć musi.
OdpowiedzUsuńA P. niech nie marudzi, o!
Ash, cholera z tymi choróbskami :/
Usuńtakie pełne radości te Wasze zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCali też zazwyczaj grzecznie spaceruje koło mnie. Zazwyczaj. :D
OdpowiedzUsuńCzasami się to zmienia, gdy mama obierze inny kierunek drogi, niż zamierzyła to sobie Calineczka. :D
Też mam 2 latkę w domu i chyba jest ułożona, bo także mi nie ucieka.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wózek młodszego dziecka, mogę zapytać jaki to model ?
Pozdrawiam i zapraszam w moje skromne progi.
www.wiedzmanamiotle.bloog.pl
To Jimmy Quatro.
UsuńOgólnie nie wiem czy go polecać, czy nie. Rok wytrzyma, potem zacznie się sypać ;)
Pięknie! Jak dla mnie każda zima może wyglądać jak ta :)
OdpowiedzUsuńpogoda zacheca do takich spacerkow
OdpowiedzUsuńwidac ze oboje dobrze sie bawiliscie
co znaczy "ubał" bo "śad" wiem ale ten ubał nie moge rozszyfrowac
Urwał ;)
UsuńAleż z Ciebie laska ;) Fajny mieliście spacerek. Nie mogę się doczekać kiedy moja Luśka zacznie więcej mówić. Na razie ma stały repertuar i takich kwiatków jak u Tymonka w nim nie ma. A u mnie tez wiosennie bo właśnie zakupiłam nasionka pomidorów i będziemy jutro siać :)
OdpowiedzUsuńsuper:):) my chorujemy niestety, ale już wkrótce dołączymy do spacerujących:)
OdpowiedzUsuńPo prostu masz model idealny z wbudowanym GPSem pytający Szymusia gdzie jest, co by sie nie zgubił. Jak dla mnie rozwiązanie problemu uciekającego dziecka do pozazdroszczenia:)
OdpowiedzUsuńhahaha, życzenie Twego Lubego brzmi całkiem znajomo... mój ma chyba identyczny stosunek do rodzinnego korzystania z weekendów - najlepiej w domku, w świętym spokoju, z dużą dawką snu i xboxa.... :P a żeby go na spacer wyciągnąć, to trzeba się natrudzić ;))
OdpowiedzUsuńale później wszyscy mamy radochę :)
zdjęcia cudniaszcze!