Zazwyczaj Tymon i Agnieszka zasypiają w okolicach 22:00 albo nawet później.
Pewnie dlatego, że zazwyczaj w domu jest P. i trzeba za wszelką cenę odseparować od siebie rodziców, zmęczyć tak, by sen zmorzył ich podczas układania do snu potomstwa. Taki wspólny front w temacie ewentualnego kolejnego potomka.
Niepotrzebnie mówiłam, że jedyna skuteczna forma antykoncepcji to celibat - teraz czują się w obowiązku, by ów został zachowany.
Bo jak inaczej wyjaśnić, że dziś, gdy P. pojechał na wieczór kawalerski do swojego przyjaciela, dzieci położyły się spać o 21?
Co prawda dla wyrównania poziomu zmęczenia Tymon podwoił wysiłki w próbach uszkodzenia siostry, a Agnieszce skończyły się cierpliwość oraz odwaga i na sam widok zbliżającego się Tymona zaczęła nerwowo pokrzykiwać, a później rozdzierająco płakać, ale serio... 21:00? Godzina czytania więcej!
Tu warto nadmienić, że zmarnowałam ją, przeglądając na forach porady odnośnie skutecznego radzenia sobie z agresją między rodzeństwem.
Tych, którzy w tym momencie uśmiechną się pod nosem, że ponoć już się pogodziłam z walką między dziećmi, informuję: przeszło mi, gdy z toalety przywołał mnie rozpaczliwy płacz Agnieszki. Wbiegam do pokoju, ona stoi w łóżeczku, a on okłada ją po głowie drewnianą grzechotką. Pierwszą moją myślą było zabrać mu tą grzechotkę i pokazać dlaczego nie wolno tak robić. Drugą, że jak tak zrobię, to następnym razem weźmie młotek. Trzecią, że gówniana ze mnie matka, bo w ogóle przyszły mi do głowy dwie pierwsze.
Obecnie powtarzam sobie jak mantrę: "To jest etap przejściowy, niedługo wszystko wróci do normy".
Goebbels powiedział, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.
Inna sprawa, czy można mieć do niego zaufanie...
I dlatego, kiedy widzę, że Eliza miałaby ochotę odwdzięczyć się Lilce ze szczypanie itp, kiedy muszę iść do toalety, zabieram Lilę ze sobą :) Niby Eliza ma ponad 7lat, ale jakoś nie do końca wierzę, że umiałaby się powstrzymać. Zresztą, parę razy wrzask Lilki "bez powodu" (wg Elizy) tylko mnie w tym utwierdza...
OdpowiedzUsuńEch... Ja z jedną czasem nie ogarniam, a z dwójką to bym chyba zginęła... Ale wiesz co? Jak sobie przypomnę jak się z rodzeństwem praliśmy (bo dokuczaniem tego nawet nie nazwę) to nie mogę wyjśc ze zdziwienia, że żyjemy. I że zawsze, co by się nie działo jedno za drugim murem. :)
OdpowiedzUsuńNo to już wiem czemu Aleksandrowski idzie spać po 22.
OdpowiedzUsuńNo te "boje" między rodzeństwem mogą przerażać (mnie to przeraża)... nie mniej mam nadzieję, że uda Wam się do czegoś w tym temacie dojść ;)
Heh... :D Niby czekam na to drugie ale jednak trochę się boję.
OdpowiedzUsuńStrzygo, jak ja dobrze Cię rozumiem!
OdpowiedzUsuńu nas też. jeden moment: czyta Igowi książeczkę, przytula, głaska.
10 sekund później: zarzuca niego całego kocyk. i dusi. albo popycha. albo okłada klockiem.
nie chcę Cię martwić, ale może przygotujmy się psychicznie na to, że przez najbliższe 18 lat to się nie skończy. będzie się zmieniać tylko forma i ciężkość przedmiotów