Zastanawiam jak głupią i sfustrowaną cipą trzeba być, żeby przedłożyć swoje ego nad potrzeby dziecka. Co trzeba mieć w głowie, by karać je za nazywanie ojca tatą i zachęcać, by tego określenia używało w stosunku do kochanka. Choć może dokładniej byłoby: sponsora.
Zastanawiam się, czy jest jakaś sprawiedliwość, bo w prawo już nie wierzę.
Nie wierzę, bo przecież Wysoki Sąd miał w głębokim poważaniu ustalenie kontaktów ojca z dziećmi, mimo zgłaszanego wielokrotnie utrudniania spotkań.
Nie wierzę, bo w opinii kuratora sadowego jasno napisano, że u matki, brud, syf malaria i brat alkoholik, ale jednak lepiej z matką zostawić, bo dzieci do takich warunków są przyzwyczajone i zmiana na lepsze, byłaby dla nich szokiem. Szokiem byłaby też pewnie rehabilitacja niepełnosprawnej córki. Kto to widział.
Już lepszy wspomniany wyżej syf i indoktrynacja w wykonaniu sfrustrowanej mamusi.
Tylko nie rozumiem.
Przecież dostała wszystko, czego chciała. Dzieci, alimenty, wyrok rozwodowy, poświadczając jej moc i chwałę. Dostała wszystko, powinna być zadowolona i spokojna.
Powinna przestać pluć jadem.
A jednak znowu odbijamy się, a raczej mój mąż się odbija, od muru bolesnych słów.
"Nie jesteś moim tatą."
"Nie chcę z Tobą rozmawiać."
"Teraz moim tatą jest wujek M."
Chryste Panie! Nazwanie jej suką obraziłoby cudowne zwierzęta, które robią wszystko co najlepsze dla swoich dzieci - ręce opadają...
OdpowiedzUsuńoj niedobrze robi dzieciom pranie mózgu a Twój małżonek cierpi na tym najbardziej:/ dobrze że ma w Was wsparcie;*
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale matki (nie wszystkie oczywiście) tak mają. To nastawianie dzieci dup... do ojca.
OdpowiedzUsuńPopieram komentarz Jadźki-suki to akurat wspaniałe matki, czego o niektórych ludzkich sukach już powiedzieć nie można... Decyzji Sądu komentować nie będę, już nie raz spotkałam się z tym, że tam akurat też pracują ludzie i ludzie, i baaaaaardzo dużo zależy od tego na jakiego "ludzia" trafisz... Co do zachowania byłej Twojego P, to znam taki typ-dostała wszystko czego chce, ale ten własny jad tak ją zalewa, że musi nim pluć na prawo i lewo, najlepiej raniąc przy tym innych, bo przecież to dodaje życiu smaczka... W jaki wieku jest synek P?
OdpowiedzUsuńCo do sądu to wydaje mi się, że powinniście pisać do skutku, ewentualnie zażądać zmiany sędziego. A z synem nie wiem co radzić, żal mi strasznie tylko tego chłopca, bo my możemy sobie na sukę pobluzgać, pogadać, a On? Rozdarty pewnie między tym co czuje do swojego taty, a tym co każe mu czuć i mówić matka...
Do tego o ile pamiętam, dzieli Was spora odległość?
No nic-naprawdę serdecznie Wam współczuję.
Brak mi słów. :(
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuństraszna z niej raszpla.
OdpowiedzUsuńszkoda małego, szkoda Twojego męża, Ciebie.
walczcie do skutku, może jak sugeruje koleżanka wyżej, zmiana sędziego?