Zawsze wtedy przychodzi kaszel lub gorączka, by sprzedać mi kopa w tyłek. Ot, dla równowagi.
Po tygodniu spacerów i spotkań czeka mnie tydzień samotnego siedzenia w domu. Tulenia płaczliwej Agnieszki i wymyślania zajęć dla znudzonego i sfrustrowanego Tymona, który od rana stoi pod drzwiami i domaga się pójścia "pa pacier, mamo".
Wyciągnęłam arsenał złożony z kredek i bloku technicznego (rysunkowy nie daje rady w starciu z moim synem) dla Tymona, maści majerankowej dla Agnieszki oraz wody z cytryną i miodem dla mnie.
Trzymajcie kciuki.
Chorutek
"Chyba nie myślisz, że to mnie zajmie na dłużej niż pięć minut?"
Trzymamy i buziaki ślemy! :)
OdpowiedzUsuń3mam i tulę! :*
OdpowiedzUsuńZdrowiejcie!
OdpowiedzUsuńA Ty może meliskę sobie też zrób :)
Jak Eliza była mała i chorowała non stop, to miałam takiego świra, że bałam się powiedzieć: "2tygodnie nie była chora", bo było pewne na 300procent, że zaraz się rozchoruje...
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńA w ogóle to - Agnieszka wygląda jak aniołek :)
Usuńa więc zdrówka i cierpliwości ponownie życzę;)
OdpowiedzUsuńTak, znam to... Dlatego już nie chwalę :D
OdpowiedzUsuńzycze szybkiego powrotu do zdrowia
OdpowiedzUsuńNiech maluchy szybko zdrowieją :) i powodzenia...
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka i cierpliwości dla Strzygi - chore dziecko to jest chyba najgorsze co może być.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za arsenał :) Zdrówka kochani :*
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia ;)
OdpowiedzUsuńzdrowia, zdrowia i siły! u nas infekcja utknęła na trzy tygodnie... mam nadzieję, że w poniedziałek syn wróci już do przedszkola, a ja zyskam trochę czasu, którego teraz bardzo potrzebuję:) pozdrawiam i życzę wielu kreatywnych pomysłów:):)
OdpowiedzUsuń