Chciałam napisać piękną notkę o tym jak rok macierzyństwa zmienił mnie, moje życie jak urosło moje dziecko i czego się nauczyło...
Zamiast tego napiszę, że nie ma nic straszniejszego niż mierzenie dziecku temperatury co pół godziny i obserwowanie jak rośnie: 39.7, 40, 40.5, podczas gdy następna dawkę leków można podać dopiero za dwie godziny. Niż zastanawianie się, czy ibuprofen lub paracetamol zbiją temperaturę, czy trzeba będzie wezwać karetkę. A jeśli trzeba będzie to czy zdąży przyjechać zanim mózg mojego dziecka się ugotuje... niż czekanie na lekarza który uparcie nie przychodzi.
I nie pociesza mnie biała kreseczka na dziąśle. Weźcie w diabły te zęby, jeśli wiąże się z nimi taki strach, taki ból i tyle cierpienia.
:*
OdpowiedzUsuńZdrowka dla Tymka!
No i wszystkiego najlepszego w Dniu Pierwszych Urodzin. szkoda, ze zamiast swietowac musi tak cierpiec.... :(
podlacze sie pod komentarz anielki. W ogole to strasznie przechodzi zabkowanie :(
OdpowiedzUsuństo lat dla solenizanta:*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję ze już lepiej???
Tak - to była trzydniówka. Po gorączce nie ma śladu, za to wyszła wysypka
Usuń