Kiedy Tymon miał pół roku na przemian płakałam, że pije moje mleko (bo bolało jak diabli - zaraził mnie pleśniawkami) i że pije modyfikowane (bo jestem złą matką, a on już mnie nie potrzebuje). Z tego względu proces przestawiania go z karmienia naturalnego na sztuczne trwał prawie cztery miesiące.
Niby wiedziałam, że jest milion sposobów na budowanie więzi, a macierzyństwa nie definiuje pierś w dziecięcych ustach, a jednak gdy przestał pić moje mleko poczułam się, jakby ktoś mnie okradł z najcenniejszej rzeczy, jaką miałam. Więź budowała się dalej - innymi drogami, rzecz jasna - ale poczucie bycia najważniejszą, zniknęło.
***
Agnieszka ma piętnaście miesięcy, a ja powoli zaczynam ją odstawiać.
W ciągu dnia już tylko do drzemki domaga się karmienia. Co do reszty posiłków, wybiera wodę, kaszę z owocami, pieczywo lub warzywa. Nocami nadal króluje moje mleko. Nie odmawiam, pewna, że jeszcze za wcześnie, jeszcze potrzebne i tym podobne.
Jest lepiej, niż za pierwszym razem, a jednak kłuje mnie w środku, gdy staje przy lodówce i ewidentnie domaga się czegoś "dorosłego". Albo, gdy na pytanie, czy chce mleczko, energicznie kiwa głową na boki w geście zaprzeczenia.
***
Być matką, to tracić.
Od pierwszego krzyku, przez początek pełzania, pierwsze kroki, przyjaciół, po moment, w którym zacznie nazywać domem swoje własne miejsce na ziemi.
Wiem, to naturalne. Nie chcę, uzależniać dzieci od siebie. Zostawiam im adekwatną do wieku wolność wyboru. Obserwuję etap "ja sam/a!" i głośno mówię, jak dumna jestem.
A jednak...
Głęboko w środku rozsypuję się w drzazgi, świadoma, że każdy przejaw samodzielności przybliża moment, gdy po raz pierwszy usłyszę "No maaamooo, zooostaw..".
Bo stamtąd już tylko krok do wyprowadzki.
jak się dzieci wyprowadzą, to zrobisz bibę życia i zwiedzisz świat :)
OdpowiedzUsuńBoli i cieszy, cieszy i boli... taki los.
OdpowiedzUsuńDżizas, Strzyga! Czy Ty musisz mnie tak dzisiaj dołować :) Najpierw news o myszy na czwartym piętrze- kurna, ja chciałam, żeby ktoś napisał- nie no coś ty, na parterze to się nie zdarzy! A teraz uderzasz w takie struny, że zaraz sobie pochlipie chyba. Dzisiaj, przy wieczornym karmieniu, pomyślałam, jak bardzo mam dość.Lilka nie mogła zasnąć, co chwile cycek i cycek. Ale jak pomyślę, że to kwestia tygodni, góra miesięcy... Eh :(
OdpowiedzUsuń