"JavaScriptSDK"

wtorek, 21 października 2014

Zaglądam jej w talerz

Niby da się inaczej. Można żyć zgodnie z zasadą, ze dziecko się nie zagłodzi i jak będzie chciało to zawoła.

Agnieszka woła, oczywiście. O mleko.

I owszem, karmienie piersią ma mnóstwo zalet. Jest wygodne, bo nie trzeba nic podgrzewać, studzić, mieszać, czy wyparzać. Pokarm jest dostosowany dokładnie pod dziecko - ludzki organizm to naprawdę cud. Finansowo nie obciąża. Maluch łagodniej przechodzi choroby. Nie, nie tylko przez pierwsze trzy/sześć/dziewięć miesięcy. Agnieszka ma 15,5 miesiąca i nadal większość infekcji przechodzi bez żadnych leków.

Ale.

Chciałabym się już uwolnić od małego ssaka. Przespać noc bez obowiązkowych trzech pobudek. Wyjść z domu bez drżenia, że jednak nie wytrzyma. Nie podskakiwać na dźwięk telefonu, gdy jestem bez niej. Wypady z Cień są bardzo fajne, zmieniają moją perspektywę. Wydobywają człowieka z matki. Dzięki nim zdałam sobie sprawę, jak bardzo mój świat kręci się wokół Tymona i Agnieszki, oraz że potrzebuję czegoś oprócz macierzyństwa.


Więc patrzę.

Przestałam karmić dzieci z jednego talerza. Metoda "trzy łyżki dla Tymona, pół łyżeczki dla Agnieszki" nie daje mi obrazu, ile ona właściwie zjadła. Liczenie tych połówek też średnio się sprawdza. A przy osobnej miseczce widzę wyraźnie i... jestem spokojna, bo wcale nie tak mało tego. Co więcej trend jest rosnący. Każdego dnia pochłonięta porcja jest odrobinę większa*, a co za tym idzie, odrobinę mniejsza jest ilość mleka, które wypija. Początkowo nadrabiała w nocy, ale od kilku dni, już nie budzi się tak często.

Zaczynam wierzyć, że odzyskam autonomię. I małżeńskie łóżko ;)


* no, prawie.Obecnie idą jej czwórki, więc żąda pocieszania...



3 komentarze:

  1. ech. Tyle jeszcze przede mną, żeby zasnąć przytuloną do męża :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jako matka butlowego dziecka nie znam problemu ale wspieram cała moca;*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wydobywają człowieka z matki"- Strzyga, będę Cię cytowała przy każdym wyjściu z domu. Uwielbiam to zdanie!
    Zaglądanie w talerz znam dobrze, chociaż i Eliza i Lilka zawsze jadły na osobnych.
    Ja już powoli tracę nadzieję, że ja i mąż w jednym łóżku, sami... Tak można?! :) I wiesz co? Im dalej w las, tym Lilka jest większym ssakiem niż na początku...

    OdpowiedzUsuń