Siedzę przed komputerem, a łzy jak grochy spływają mi po policzkach. Weszłam na bloga Chustki i spojrzałam na jej linki, a tam w długim słupku adresy blogów ze świeczkami. Jak zahipnotyzowana otworzyłam pierwszy i wylało się na mnie bezgraniczne cierpienie,niezrozumienie, strata i żal tych najbliższych. Tych, którzy razem z nimi walczyli z chorobą. I kiedy tak siedziałam sparaliżowana smutkiem i buntem, przypomniał mi się blog, na który trafiłam dawno temu. Blog pisany przez mamę dziecka, które wpadło pod samochód i umarło. Dwa lata jej pełnych bólu wpisów.
Siedzę i płaczę z żalu nad każdym, kto stracił wszystko. Nadzieję, wiarę, dziecko, żonę, męża, przyjaciela. Siedzę i płaczę ze szczęścia, bo mój syn i mój przyszły mąż śpią bezpiecznie tuż obok mnie.
Nie chcę.. ja po prostu egoistycznie nie chcę o tym myśleć. Szczególnie dzisiaj kiedy w końcu po miesiącu snucia się w piżamie ubrałam się i umalowałam rzęsy. Nie chcę myśleć o takich rzeczach kiedy S. na wysokości piątego piętra pracuje na rusztowaniu bez żadnego zabezpieczenia. Nie chcę o tym myśleć kiedy w końcu odzyskuje kontakt z ojcem i moje dziecko obsesyjnie sypia na brzuchu z nosem w prześcieradle.
OdpowiedzUsuńJa tak bardzo nie chcę o tym myśleć.. że myślę o tym na okrągło. =(.
Dokładnie to samo czuję :(
UsuńPłaczemy ze szczęścia a jednocześnie mając swoje maluchy przy sobie tak bardzo potrafimy zrozumieć co przeżywają tamte mamy.
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię. Umieram na samą myśl, że mogłabym go stracić...
UsuńI One też umierają dlatego napisałam, że potrafimy zrozumieć.
UsuńŚmierć jest jedną z nielicznych rzeczy na świecie, z którą nie potrafię się uporać. Boli samo myślenie, o tym że kiedyś moi bliscy będą musieli odejść. Boli, że kiedyś zabraknie mnie w życiu Emilii i tylko ze wszystkich sił chcę wierzyć, że będzie już wtedy dorosła, samodzielna, zajęta swoim życiem...
OdpowiedzUsuńI, że nawet nie zauważy...
Usuń