poniedziałek, 2 lutego 2015
Mój mąż Burak. Pt. 3
Wstałam rano, poleciałam do przychodni, zapisać kaszlącego (nadal) Tymona do lekarza. Po powrocie zrobiłam P. kanapki do pracy, ogarnęłam łóżka, nakarmiłam Strzyżęta i napoiłam stado bardzo spragnionych szczurów.
W tym czasie P. okupował łazienkę.
Wreszcie wyszedł i zaczął się ubierać. Założył spodnie do połowy, po czym zrezygnował, rzucił je na podłogę i poszedł do szafy po drugie. Obserwowałam całą sytuację kątem oka, nic nie mówiąc (może wróci i schowa jeansy do szafy/wyrzuci do prania).
Minęło dziesięć minut. P. kręcił się po mieszkaniu, spodnie leżały tam, gdzie je rzucił.
S (niewinnie): Te spodnie są brudne?
P: Tak.
S: To czemu leżą na podłodze, a nie w koszu na brudy?
P (ze złośliwym uśmieszkiem): Bo pewna żona ich nie wyrzuciła.
/Kurtyna opada, zasłaniając Strzygę duszącą męża pończochami/
***
Więcej buraka znajdziecie TUTAJ i TUTAJ, a Strzygę Codzienną znajdziecie TUTAJ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:D wiesz co ostatnio dostałam sms i patrze tak co przedstawia a tam spodnie sciągniete i stojące na baczność w kuchni pod zlewem i podpis '' mój mąż się rozbierał'' tak ze nie jesteś jedyna:D jesli to jakies pocieszenie
OdpowiedzUsuńHmmm
OdpowiedzUsuńNo i dupa.
Bo przeczytawszy kawałek na fejsie, chciałam Ci tu cały wywód naskrobać, że skoro tyle czasu w łazience, to super, bo pewnie taki zadbany, i w ogóle...
No ale te spodnie na podłodze?!
O nie!
Tyle, że mój Marcin atak pończochami pewnie potraktowałby jako grę wstępną.
A spodnie nadal by rzucał...
Mój mąż to bluzy zostawia gdzie popadnie w nadziei, że wywietrzeją i znów nadadzą się do założenia...
OdpowiedzUsuńFaceci....
OdpowiedzUsuń