No dobrze... Trochę tęsknię...
Trochę więcej niż trochę, bo już kupiłam bilet na sobotę, żeby poczuć się bliżej Taty.
I szlag mnie trafia, że nie dzwoni. I że tak mało pisze.
Mimo wszystko będę się upierać, że pozostanie u Dziadków tydzień dłużej niż Tata było zasadne, potrzebne i dobre.
***
A Tymon rośnie i zaskakuje...
Nauczyliśmy się chwytać grzechotki i nimi potrząsać, od trzech dni próbujemy się podnosić z pozycji na pleckach (tzn. napinamy mięśnie karku, żeby unieść główkę i podkulamy nóżki, bo wtedy lepiej nam idzie), a dodatkowo dzisiaj pierwszy raz władowaliśmy do buzi grzechotkę (niesmaczna była i twarda jakaś).
Skończyły się czasy wygodnego noszenia - teraz chcemy wszystko zobaczyć, wiercimy się, podnosimy głowę, odpychamy rączkami i nóżkami, napinamy się i ogólnie robimy wszystko by jak najdokładniej obejrzeć otaczający nas świat ;)
***
Ta wredna okularnica to moja siostra. Jak ją spotkacie na ulicy, to możecie odstrzelić ;)
U nas makabra jest przy karmieniu, bo dziecko jednocześnie chce jeść i oglądać wszystko dookoła więc mama lata z butelką na wszystkie strony żeby dziecko jak najwięcej zjadło a nie żeby połowa się wylała =)))
OdpowiedzUsuńMy się karmimy piersią więc jest łatwiej. Ale i tak trzeba kombinować - np. Tymon je leżąc, więc żeby go nakarmić muszę mieć do dyspozycji łóżko :P
UsuńKażdego dnia widać zmiany i rozwój u takiego maluszka. :))
OdpowiedzUsuńFaceci już tak mają - "no przecież napisałem" i zupełnie nic nie szkodzi, że 2 dni temu i do tego całe jedno jakże rozbudowane zdanie" co słychać?" ;-)
OdpowiedzUsuńTwarda, nie twarda ważne, że akcja zakończona sukcesem :-)