Lepsze dni spędzam malując, szyjąc i, jak się M. śmieje, "wijąc gniazdo". Ostatnio z rozpędu posprzątałam strych. Nie wiem po co, skoro tam nawet nie bardzo jest jak wejść - tylko w pierwszym pomieszczeniu jest część podłogi. Reszta jest niewykończona, i można sobie ewentualnie po deskach dojść do okna :P
Gorsze dni... Leżę, marudzę, wkurzam wszystkich dookoła.
***
Koniec siódmego miesiąca... Mam wrażenie, że pomiędzy światem zewnętrznym, a moim synem jest tylko cienka warstwa skóry i mięśni. Dodając, że jaśnie panicz jest wiercipiętą i ewidentnie uważa, że ma za mało miejsca... Cóż, czasem mam ochotę usiąść i jeść, i tyć, żeby poprawić warstwę izolacyjną i zmniejszyć ryzyko, że któryś kopniak pozwoli mu wydostać się na zewnątrz.
***
Tymon zaczął terapię integracji sensorycznej, czeka nas jeszcze diagnoza u ortoptyka. Agu lepiej odnajduje się w przedszkolu, powoli zaczyna się zakolegowywać. A jeśli wyzdrowieje do piątku, pojedzie na pierwszy kinderbal :)
Ale jak pięknie wyglądasz!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper Ci z tym brzuszkiem, wyglądasz kwitnąco. Nadziwić się nie mogę, że już tyle za Wami i tak mało przed Wami :) Zleciło jednym słowem. Dzieciaki z upływem czasu nabierają odporności. Zazwyczaj kolejny rok, lata w przedszkolu są już dużo lepsze. Buziaki!
OdpowiedzUsuńZleciało strasznie... Powinnam się szykować - dokumenty, torba itp. W weekend chcę skręcać łóżeczko. M. pewnie zabije mnie śmiechem bo to będzie jakieś 50 dni do porodu, więc dla niego, faceta, kaaaawał czasu ;p
UsuńZdrówka dla dzieciaczków i dla Ciebie Kochana ;)
OdpowiedzUsuńMoja Faustynka też się odnalazła w przedszkolu i jest zachwycona. Rano leci jak na skrzydłach choć początki były dość trudne :)
Trzymam kciuki za Tymonka, niech chłopak idzie do przodu, niech robi postępy ;)
Dziękuję :)
UsuńTrochę to naszym dziewczynom zajmuje, ale mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.