poniedziałek, 11 czerwca 2012
Macierzyństwo kontrastowe
Dziś jest dzień samotnego siedzenia z Terrorystą.
Dzień wyrzutów sumienia i perfidnie gorzkiej nystatyny.
Dzień spania na mamie, albo obok mamy, bo świat jest zły, coś boli i potrzeba morza miłości, czułości i cierpliwości, żeby w ogóle usnąć...
Ząbkowy, bólobrzuszkowy, albo może bólogardełkowy. W każdym razie niedobry i budzący zrozpaczony płacz, gdy tylko mama zniknie z pola widzenia.
Dziś jest dzień, gdy myślę tylko o tym, żeby pobiec do apteki, kupić bebilon pepti dla mojego małego alergika i zakończyć tę mękę z piersiami, w których pokarmu jest mało, i przy których karmienie boli... Tak egoistycznie, kompletnie bez brania pod uwagę tego, co dla Terrorysty najlepsze.
Niech już będzie jutro, żebym mogła się uśmiechać, a nie chmurzyć czoło...
Jednocześnie jest to dzień, gdy mój Skarb śmieje się do mnie na całe gardło, wbija mi w żebra malutkie stópki, gdy akurat to złe coś, co się w nim zalęgło, nie dokucza.
Taki tulaczkowy i pełen bliskości
Taki, w którym sama siebie kopie w dupę i chowam receptę na mleko na dnie torby.
Dzień spaghetti, które czeka na powrót Pana Taty.
Niech trwa, bo każdy nasz dzień razem powinien trwać wiecznie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mogą rosnąć, nabywać nowych umiejętności, stawać się coraz bardziej samodzielni, ale w chwilach takich jak piszesz niezmiennie potrzebują naszych ramion i naszej miłości.
OdpowiedzUsuńKochani dużo wytrwałości =*
I to jest piękne - być niezastąpionym, jedynym, najważniejszym :)
UsuńMelduję, że dotarłam bezpiecznie cała i zdrowa. =).
OdpowiedzUsuńJa któregoś dnia podjęłam egoistyczną decyzje, której nie żałuję. Od ciąży borykałam się z wątpliwościami odnośnie karmienia piersią. Nie byłam pewna czy chcę. Po tygodniu męczarni zrozumiałam, że nie chcę. Było to dla mnie męczarnią. Płaczące dziecko i ja nie umiejąca go dobrze przystawić. Wiecznie głodne i nienajedzone. I ja zła na cały świat, że sobie nie radzę. Po dwóch tygodniach dziecko już najadało się z butelki, a ja dzięki jego szczęściu czułam się w końcu dobrą matką.
Witam :)
UsuńJa nie miałam nigdy problemu z karmieniem - dopóki nie pojawiły się pleśniawki. I teraz ból jest powyżej chęci karmienia. Niestety Tymon jest alergikiem. Zwykłe mleko modyfikowane nie wchodzi w grę. Wykupiłam jednak pepti i nakłoniłam go do wypicia - teraz obserwuję drobną wysypkę na buzi i szlag mnie trafia. Ale ponoć tak może być, ponoć organizm moze się jeszcze przestawić i wtedy pepti nie będzie wywoływać wysypki.
Ponoć. Ja obserwuję.
My też mamy w domu małego alergika i dużo o tym pisałam. Też jemy Bebilon Pepti, a wysypkę mamy od skóry atopowej. =l. Czasem jesteśmy jedną wielką swędzącą wysypką, ale wtedy smaruje go non stop kremem i znika po jakimś czasie.
Usuńhttp://mom-away-from-home.blogspot.nl/2012/01/29.html#comment-form
http://mom-away-from-home.blogspot.nl/2012/01/31.html#comment-form
Jejku :( Tymon znacznie lepiej znosi kontakt z alergenem. w porównaniu do Krystiana to on niemal nie ma alergii... Nie zazdroszczę Wam takiej walki :(
UsuńJuż zwalczyliśmy wszystko. Jemy Pepti i jest super. =). Nawet słoiczki go nie uczulają, a jedliśmy już nawet banana. =).
Usuń