środa, 29 stycznia 2014
Zdrowe żywienie według Tymona
Przez ostatni miesiąc jedynymi akceptowanymi przez moje dziecko produktami spożywczymi były mandarynki, białe pieczywo, dżem truskawkowy, kiełbasa krakowska i jogurty. Dwa razy udało mi się go przekonać, że owsianka jest jogurtem. Za trzecim razem spojrzał na mnie z wyrzutem i poinformował:
- Nie ogucik. To opciaka. Nie ciem.
I nie zjadł. Zamiast tego rzucił łyżkę na podłogę, pewnie po to, żeby podkreślić swoje zdecydowanie w temacie oszukanego jogurtu.
Podobna reakcja była na ziemniaki, marchewkę, buraczki (ciężko schodzą z wykładziny, jeśli dziecko zdąży je w nią wdeptać), kalafiora, kaszę jaglaną, łososia, jajko i jabłka. Nie walczyłam, bo i po co. Je? Je. Trochę mnie co prawda martwił brak warzyw i ryb w jego diecie, ale po jednej próbie nakarmienia go, zakończonej moją rozciętą wargą (nie karmimy dziecka na kolanach) i jego potępieńczym wyciem, odpuściłam.
W końcu kiedyś mu się znudzi ta uboga i jednostajna dieta.
Znudziła się.
Akurat wtedy, gdy nie mam szans wyjść do sklepu.
- Jabuko?
- Zjadłeś wszystkie jabłuszka (dwa były).
- Nie ma? Jabuko? Jabuko?
- Nie ma jabłek., Tymonku.
- Nie ma nic! (i histeria)
No tak, świat mu się skończył...
(ostatecznie dał się przekupić ryżem z jogurtem)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahahahah skapitulował :D
OdpowiedzUsuńJak on juz ładnie mówi :) I wie czego chce mały Uparciuszek :0
OdpowiedzUsuń:D no wie co chce prawdziwy mężczyzna:)
OdpowiedzUsuńJabłka są dobre, potwierdzam... W ciąży jadłam je kilogramami - ale Tymonowi to chyba nie grozi, znaczy ciąża ^^"
OdpowiedzUsuńrozbawił mnie Twój syn stanowczą odmową i sprytem:) Nie dał się oszukać:):)
OdpowiedzUsuńkurczę jaki spryciarz ;) co będzie soibe wciskał;)
OdpowiedzUsuńmoje dzieci są absolutnie inne w tym temacie. zjadłyby wszystko ile widzą, szpinak wątróbkę warzywa często robie kotleciki z kaszy manny zapiekanki, zapiekanki makaronowo warzywne sphagetti kotlety..... niejadków akurat nie mam chociaż Tomuś czasem nie chce jeść;)
wygrałaś.
OdpowiedzUsuńco możesz, zamroź jeśli masz możliwość - na ewentualność takich kapitulacji :)
Haha. Nie ma nic. To Cię podsumował
OdpowiedzUsuńHehe, skąd ja to znam- rzucanie łyżeczką, dla podkreślenia siły wnerwienia na rodzicielkę :)
OdpowiedzUsuńTak, jedzenie to u nas temat rzeka- także rozumiem :)