Zajęło mi to rok. Najpierw patrzyłam z podziwem i przestrachem, potem
skracałam spodnie i zwężałam spódniczkę. Wreszcie spróbowałam uszyć body
dla Tymona, ale nie nadawało się do noszenia. Obraziłam się więc
śmiertelnie i przez kolejne miesiące maszyna porastała kurzem.
Kolejną próbę podjęłam pod koniec drugiej ciąży - wymarzyłam sobie sukieneczkę dla Aguszki. I drugi raz efekt moich działań nadawał się tylko do kosza na śmieci... I znowu foch, na szczęście tym razem krótszy, bo kupiliśmy nową pościel, która wymagała lekkich poprawek. Nie no, co jak co, ale poszewkę na jaśka chyba będę umiała uszyć.
Usiadłam... I po dziesięciu minutach poszewki były gotowe, a ja czułam niedosyt. Przerobiłam więc starą, flanelową pościel na pieluszki dla Agnieszki i ściereczki do naczyń...
... nadal mało...
Westchnęłam, włączyłam wyszukiwarkę, wpisałam "jak uszyć spodnie dla dziecka", a dwie godziny później powstały one:
Mamo! Mamo! Żuczek
Musisz nas bardziej wyprzedzić, bo Tymon znowu wybiegnie z kadru...
Mamo, puść, tam jest plac zabaw!
świetnie CI poszło :))))
OdpowiedzUsuńBrawo Mamo! :)
OdpowiedzUsuńno kochana podziwiam mi trudność sprawia przyszycie guzika a tu prawdziwe spodnie Ci wyszły i jeszcze nadają się do użycia pełen szacun:)
OdpowiedzUsuńwow, fajne te spodnie! jaki to materiał?
OdpowiedzUsuńSuper! Uwielbiam takie domowe robótki:))
OdpowiedzUsuńzdolniacha z Ciebie i tyle :)
OdpowiedzUsuńzdolna jesteś, świetne portki wyszły :)
OdpowiedzUsuń